Na płytę Malwiny czekałam bardzo długo, w sumie od momentu kiedy usłyszałam ją w ,,Tańcu wampirów''. Wielka skala głosu, charyzma, interpretacja piosenek, wygląd... to wszystko powodowało, że stała się moją ulubioną aktorką musicalową, choć przecież znałam ją tylko z debiutanckiej roli Sary.
Po zejściu ,,Tańca...'' z afisza o Malwinie zrobiło się cicho. Był epizod w zapomnianym już show ,,Fabryka gwiazd'', gdzie mimo znacznie lepszych warunków wokalnych od pozostałych uczestników odpadła w pierwszym odcinku.
I po kilku latach znów pojawiło się nazwisko Malwiny w spisie aktorów do przedstawienia ,,Les Miserables'' w Teatrze Muzycznym Roma. Powrót ten dobrze Malwinie zrobił- była dojrzalsza, bardziej świadoma tego, kim jest i kim chce być.
Jej Eponine to jedna z najjaśniejszych postaci tego musicalu, niejednokrotnie ocierałam łzę słuchając ,,On my own'' w jej wersji.
Apetytu na samodzielny materiał muzyczny Malwiny dodawały różne linki w internecie, gdzie śpiewała inny repertuar niż musicalowy, np. ,,Adagio'' Lary Fabian.
W czerwcu tego roku ukazała się jej debiutancka płyta ,,Przeznaczenie''.
Sama artystka mówi o niej tak:
,
,Jest ona jak kalejdoskop. Każda z piosenek na tej płycie jest inna i
zaskakująca. Jest kobieca, zmysłowa, ale jak każda prawdziwa kobieta
pokazuje pazur i siłę walki. To wędrówka przez różne style muzyczne,
zaczynając od popowych ballad, subtelności w stylu r&b, rockowych
utworów z mocnymi gitarami. To mix pięknych piosenek, które dopełniają
się nawzajem i pokazują prawdziwe stany emocjonalne kobiety.''
Dlatego tym trudniej przychodzi mi recenzja tej płyty, która jest jak sinusoida- lepiej, gorzej, lepiej, gorzej, etc.
Ponieważ w swej podobności jest bardzo różnorodna opiszę wszystkie piosenki po kolei.
1)
Kilka słów
Utwór otwierający płytę to przepiękna ballada z fortepianem w tle. Wyśpiewana delikatnie i subtelnie, bez niepotrzebnych upiększaczy. Z pozoru prosta muzyka, kryje w sobie dużo różnych dźwięków, a głos Malwiny jest jej idealnym dopełnieniem.
Urzeka także tekst.
,,...Zatapiasz się w dźwiękach mych słów
Głęboko zbyt, a życie lekkie miało być...''
10/10
2)
Przeznaczenie
Może za bardzo wykrzyczane, a nie zaśpiewane? Jednak słuchają Mall na żywo nie da się nie zauważyć, że w wersjach koncertowych każda z jej piosenek wypada lepiej, o czym jeszcze później napiszę. Sama piosenka ma dość długi tekst, co w obecnej pop kulturze jest rzadko spotykane. Malwina śpiewa o manichejskiej walce w swojej duszy, o zawiedzionych nadziejach, o niejasnej relacji miłosnej, w końcu o tym, że (podobno) jak każda kobieta jest i aniołem i diabłem.
Tylko że nic z tego nie wynika.
6/10
3)
Analiza
Po przesłuchaniu tej piosenki wyłączyłam płytę. I chyba więcej nie napiszę o tej piosence. Oszczędzę wywodów na temat nieciekawego głosu pana w tle który monotonnym głosem skacowanego, umęczonego życiem facet żali się na kobiety,a z którym muzyka nie ma nic wspólnego. Oszczędzę oceny tekstu, mającego w założeniu przedstawiać życiową sytuację. A także nieciekawej muzyki. I chórków.
Plusy? Głos Malwiny ładnie tutaj brzmi.
Po jednym wysłuchaniu utwór nie zaśmieca mi już odtwarzacza.
2/10
4)
Wyliczanka
Mam olbrzymi problem z tym utworem- zwrotki jak i sama muzyka są infantylne i lekko kiczowate. Aranż rodem z sennych dyskotekowych koszmarów. A wystarczyłoby wyrzucić komputerowe brzmienie, wstawić gitarę akustyczną, może trochę smyczków i bębnów, a utwór byłby perełką. Zwrotki opływają w banały a także w wiecznie powtarzające się na płycie słowo ,,sen''. Także ich sposób wyśpiewania nie urzeka. Plusy? Refren. Trochę słychać próbującą się przebić gitarę elektryczną (więcej!), także tekst tworzy ciekawą synapsę:
,,A ja pragnę żyć
Bo dla niego
Chcę żyć
Chociaż wiem
Że bez niego''
Reasumując- idealny przykład ,,zepsutej'' piosenki. Ktokolwiek powiedział Malwinie o komputerowych efektach, niech smaży się w piekle. Mówimy NIE! pseudomuzyce!
7/10
5)
Zwyciężę
Christina Aguilera, przełożona na polski jej piosenka ,,Fighter''. Łudząco podobna muzyka, wyciszanie w tych samych miejscach, podwójna trzecia zwrotka jak w przypadku diwy zza oceanu.
Arystoteles powiedziałby, iż jest to godne mimesis, tzn. naśladowanie bez kopiowania.
I mimo tych zapożyczeń jest to jedna z najlepszych piosenek na płycie.
W końcu jest JAKOŚ! Rockowo, ostro, z pazurem.
Jeszcze tylko znaleźć własną drogę muzyczną i pójść tropem tej piosenki, panno Kusior, bo to jest właśnie odpowiedni kierunek.
I instrumenty. Nareszcie mniej komputerowego szału, za to dużo tego, co możemy spotkać w przyrodzie.
7/10
6)
On
Szepty, kompozycja ascetyczna. Teraźniejszość miesza się z przeszłością. Ładnie, delikatnie, wyciszając...
I po długich poszukiwaniach naprawdę ładny tekst:
,,On wyraźnie tak maluje mój świat
Wypełnia każdy kształt
Zaciera czasu ślad
Tak jakbym wiecznie miała trwać''
Zapętlam utwór, zapętlam... zrobiło się klimatycznie.
9/10
7)
Obca
Piosenka, która po pierwszym wysłuchaniu sprawiła, że się sama siebie pytałam: ,,Co jest z nią nie tak?'' . Czy tu chodzi o tekst, muzykę, chórki? Jednak im więcej razy zagłębiam się w ten utwór, tym bardziej odkrywam, że pod oblecianym wszędzie tekstem ,,niemy jest mój krzyk'' znajduje się coś więcej, coś z czego można byłoby stworzyć prawdziwie dojrzały utwór. Najlepszy moment piosenki to zdecydowanie nałożone na siebie szepty (ah, znowu!) i krzyk ,,cisza!''.
Piosenka z potencjałem, na którą chyba zabrakło pomysłu.
6/10
8)
Rytm (feat. freZZ)
Po popowych balladach, inspiracjach Aguilerą, Górniak czy Houston nastąpił zwrot w kierunku popularnego przez ostatnie lata schematu: raper udający mędrca i towarzysząca mu dama o pięknym głosie wyśpiewująca refren (tylko i wyłącznie refren, na więcej jej nie wolno a i odwrócenie ról jest niedopuszczalne). Dlatego też nie zdziwił mnie ten duet, wszak w naszym kraju już taki eksperyment przeprowadzono- Mezo i Kasia Wilk, Liber i Sylwia Grzeszczak... i o ile w tamtych przypadkach ta współpraca rozciągała się na całą płytę, tu ogranicza się do jednego utworu. Tekst jest ciekawy, muzycznie też dobrze, ale brakuje tego ,,czegoś'' co sprawiało, że choćby ,,Sacrum'' czy ,,Co z nami będzie'' nuciła cała Polska.
5/10
9)
Nie kontroluj
I... wracamy do dyskoteki. Jest miło, przyjaźnie, feministycznie, skocznie, zabawnie i ... nijako. Klasyczny ,,dopychacz'' do płyty, trochę ni z tego ni z owego się tu wziął i zajął 9. miejsce na krążku. Słucha się tak miło, że po przesłuchaniu nie pamięta się iż owa piosenka w ogóle istniała.
3/10
10)
Dla Ziemi
Chyba nie tylko w moim uznaniu najlepsza piosenka na płycie. Cudowna, poetycka kołysanka, urzekająca już po pierwszych dźwiękach fortepianu... Nie napiszę nic o niej więcej, ponieważ można się rozpłynąć słuchając jej.
Magia.
11/10
PODSUMOWANIE:
najlepsze piosenki: Dla Ziemi, Kilka Słów, On
najgorsze piosenki: Analiza, Nie kontroluj
ocena końcowa: 6/10
Chyba nadszedł czas, aby Malwina zdecydowała co chce grać, kim chce być. Na płycie i na koncertach wyraźnie słychać jej rozbicie wewnętrzne: czy próbować zostać diwą muzyki pop, czy jednak dać się uwieść innym, np. rockowym rytmom.
Jednak w tych dwóch przypadkach trzeba mieć znakomity repertuar.
Ach, gdzie te czasy, gdy artyści popularni byli jednocześnie poetami albo korzystali z tekstów najlepszych.
Obecnie słychać o tym tylko w muzyce alternatywnej, stąd nie dziwi wychodzenie na światło z undergroundu świetnych zespołów typu Coma. Stąd też sukces Moniki Brodki i jej ,,Grandy''.
Może właśnie w tym kierunku powinna udać się Malwina? Zostawić pop i eksperymentować, jak wspomniana zwyciężczyni ,,Idola''.
A może jednak spróbować odtworzyć sukces młodej Edyty Górniak, kiedy jeszcze miała znakomity repertuar a cały kraj ją kochał?
Sposobów na muzyczną drogę jest wiele. Mam nadzieję, że Malwina dobrze czuje się z tym co wyśpiewuje, że w to wierzy. Bo to może być jej siła napędowa. To widać na jej koncertach, kiedy z obiegu wypadają brzmienia komputerowe a wchodzi prawie że rockowa kapela.
Może jednak tak?